Zostałam zaproszona na Dożynki. Myślę sobie - o matusiu, za co ?? bo przecież pamiętam jeszcze z dzieciństwa, że co roku tv nadawała transmisję z dożynek i jakie to były nuuuuudy. Nie wypadało mi odmówić, niestety. Z uśmiechem na ustach, ale z przygotowaną wymówką do odwrotu pojechałam i.........zostałam do końca imprezy. Okazuje się, że dożynki to wyjątkowo sympatyczna impreza. Po części oficjalnej, w której jedną z głównych ról grają wieńce
chlebuś upieczony w prawdziwym piecu
kosz darów ziemi
na estradzie główne miejsce zajęła góralska kapela
cudnie przygrywali akompaniując wszystkim wykonawcom
po występach były tańce na dechach, a tańczyli wszyscy od 1 do lat 100-u
przygotowano pyszne jedzenie
ciasta gospodyń z pobliskich wiosek
chlebuś ze smalcem i ogórasem
i miejscowy przysmak dla dorosłych ..........
zwierząt też nie brakowało, nawet przyszła koza do woza ;)
jedną nawet dostałam
zadbano też o inne potrzeby, w środku nawet lusterko wisiało gdyby któraś panna nosek chciała przypudrować ;P
Dawno się tak nie bawiłam. Za rok, jak tylko czas pozwoli, wrócę tu by przeżyć to raz jeszcze.
Po paznokciach poznałam po co rękę wyciągasz ;)
OdpowiedzUsuńA koza w stolicy Ci się przyda, ulice pozamykane, metro budują do sklepu daleko, a Ty mleko z własnego udoju..... do kąpieli SPA będziesz miała!
Danusiu, no chciałam żeby się ślicznotka wszystkim pięknie pokazała, ale nie chciała, wszystkich gryzła, a do mnie się przytulała, poznała bratnią duszę, czy co???? a górale pewnie uznali, że kozie mleko by mi się przydało coby urodę poprawiać ;P i nieważne gdzie mieszkam, ważne żeby śliczną być, a jak się nie sprawi to ją odeślę :))
OdpowiedzUsuńO Matko, u nas jeszcze zboże na polach, a tam już wszystko dorżnięte?
OdpowiedzUsuńAle piekna wycieczka ,szczerze zazdroszcze widoczkow i wrazen.Kozka wspaniala!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń