Jesień zawitała do nas, zimno i mokro. Niedobrze mi się robi na sama myśl o wyjściu z chałupy, wrrrr...
Ale są luzie, którzy od rana biegają po mieście i paczki roznoszą. Jedną do mnie przynieśli, huuurraa.... Co za miła niespodzianka :)) Sprawcą promieni słońca w ten paskudny, pochmurny dzień jest Dasia, która w sierpniu urlopowała i przywiozła chyba całą ciężarówkę prezentów. Paczuszka była wysłana zwykłą przesyłką i powinna być wsadzona do skrzynki, ale była na tyle duża, że Pan listonosz zapukał do moich drzwi i osobiście mi ją wręczył. A co w niej było??? zobaczcie sami
Bardzo przydatne składane pudełeczko, będzie ze mną podróżować wszędzie. Puzdereczko przepięknie zdobione, z 2 lusterkami, niezwichrowanymi, co bardzo ważne, bo gęba w nim wygląda jak należy, nie ma dodatkowych zmarszczek ;)). Różańca będą mi zazdrościć wszystkie ciotki ;P.
Oczywiście Dasia nie byłaby sobą gdyby nie dodała jeszcze czegoś własnymi łapkami zrobionego. Tym razem to Vegeta ciotki Dasi, którą to Dasia sama zrobiła z warzyw ze swojego ogródka, pachnie wybornie, "żywymi" warzywami, no zmysły szaleją, gęba pełna śliny. No i moteczek Kocurka w miłym kolorze.
Dasieńko, jesteś niemożliwa, ale wielką radość mi sprawiłaś :)) stokrotne dzięki za wszystko :*
Śliczny prezencik załapałaś szczęściaro!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że sprawiłam Ci radość i połechtałam kubki smakowe ;)
OdpowiedzUsuńFajne prezenciki dostałaś, a ta Dasiowa wegeta pachnie aż u mnie.Ale się bidulka osuszyła.
OdpowiedzUsuńZ gazdowskim pozdrowieniem.